Dream Theater – Metropolis Pt 2: Scenes From A Memory



Skład zespołu: wokal – James Labrie, gitara basowa – John Myung, gitara elektryczna – John Petrucci,
perkusja – Mike Portnoy, keyboard – Jordan Rudess

Utwory: “Regression”, “Overture 1928”, “Strange Deja Vu”, “Through My Words”, “Fatal Tragedy”, “Beyond This Life”, “Through Her Eyes”, “Home”, “The Dance Of Eternity”, “One Last Time, “The Spirit Carries On”, “Finally Free”


           Dream Theater to zespół progressive – metalowym. Opisywany tutaj album jest piątym w historii wydawnictwem tej grupy. To niewątpliwie szczególna płyta. Otóż muzycy zdecydowali się na stworzenie dramatu z podziałem na role. Ponadto, teksty utworów łączą się w jedną całość, opowiadają pewną historię. Jak się szybko zdołałem przekonać, był to pomysł doskonały.
           Najpierw jednak o samej muzyce – poziom jest zaskakująco wysoki. Wykonanie jest perfekcyjne – umiejętności, szczególnie gitarzystów, niesamowicie pozytywnie szokują. Pod względem kompozycji albumowi również nie można zbyt wiele zarzucić. Mamy tu przede wszystkim wiele solówek na gitarze elektrycznej. Da się odczuć keyboard. Z kolei, solówka na gitarze jest wielokrotnie uzupełniana przez podobne wykonanie na pianinie, syntezatorze lub organach Hammonda. Utwory są bardzo melodyjne. Nie są to jednakże melodie banalne. Całość uzupełniają wspaniałe wokale Jamesa Labrie, który ciekawie prezentuje swoje umiejętności. Zaskakuje on szczególnie przy śpiewaniu kwestii jednej z postaci, Victorii, zaskakująco podwyższając swój głos. Do ciekawostek należy wykorzystanie chóru gospelowego w dwóch utworach. Choć osobiście nie przepadam za takimi rozwiązaniami, to trzeba przyznać, że robią wrażenie.
           Największym atutem albumu jest tekst – napisana w formie dramatu sztuka opowiadająca o miłości, zazdrości, morderstwie, ale także o reinkarnacji. Bohaterem jest żyjący współcześnie Nicholas. Miewa on niespokojne sny, w których pojawia się dziewczyna, Victoria. Zwraca się z tym do hipnoterapeuty, który wprowadza go w stan podświadomości. Wówczas Nicholas dowiaduje się o więzi łączącej go z Victorią. Z dalszego ciągu akcji wyłania nam się przesłanie albumu będące refleksją dotyczącą sensu życia. Dokładnie przedstawiona jest ona w utworze „The Spirit Carries On”. Jednak najbardziej zaskakuje ostatni utwór – „Finnaly Free”, w którym to poznajemy zakończenie. Z góry ostrzegam, że utwór wymaga dogłębnej analizy w celu zrozumienia całości.
           Podsumowując, uważam „Scenes From The Memory” za album wręcz genialny. Połączenie doskonałej, bogatej instrumentalnie, skomplikowanej muzyki z tekstem o rozbudowanym przesłaniu i bardzo interesującej fabule nadaje temu krążkowi rangę sztuki i daje w efekcie piorunujące wrażenie! Polecam go przede wszystkim ludziom, którzy nie zdołali się przekonać jeszcze do cięższych brzmień oraz wszystkim fanom muzyki ambitniejszej, wykraczającej poza schematy znane z radia.

                                                                                                                                                               Miłosz Piechocki