Pozostawił nam swoje Dobro...



Święty człowiek, ludzki ksiądz, delikatny władca słów.
Jedni widzieli w nim wielkiego poetę religijnego, dla drugich był
serdecznie naiwny i prostoduszny. Tuż przed śmiercią poprosił
o rodzynki, żegnając się z najbliższymi, słowami: "Mówcie wszystkim,
że pan Bóg jest uśmiechnięty i ma poczucie humoru".
Ksiądz Jan Twardowski - najwybitniejszy i najpopularniejszy
współczesny polski poeta. 18 stycznia odszedł od nas na zawsze.



          Jan Twardowski był człowiekiem wielkim - zarówno w swojej skromności, pokorze, jak i bezinteresownej dobroci. Swoich wierszy nie pisywał w Nowym Jorku i Paryżu, ale w Świnotopie, Kamieńczyku i Żabiej Wólce. Jego liryka podbiła serca milionów Polaków, stając się dla nich niejednokrotnie drogowskazem na całe życie. Bez przesady można powiedzieć, iż Ksiądz Twardowski powtórzył w ten sposób fenomenalny sukces skamandrytów i Gałczyńskiego. Jego życiowym mistrzem był Jezus, na płaszczyźnie twórczości literackiej uważał się za ucznia Józefa Czechowicza, Adama Mickiewicza i Tomasza a Kempisa. Spośród współczesnych poetów cenił Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta i Annę Kamieńską. To właśnie Kamieńskiej, która nie mogła pogodzić się ze śmiercią męża, Jana Śpiewaka, dedykował jeden ze swoich najczęściej przywoływanych i cytowanych wierszy pt. "Śpieszmy się". Pierwsze słowa tego utworu - "Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą" - ofiarował niedawno Warszawskiemu Hospicjum dla Dzieci, by służyły w kampanii billboardowej.
          Twardowski był bodaj najchętniej czytanym polskim poetą drugiej połowy XX wieku. Jego tomiki wydano w dwóch milionach (!) egzemplarzy. Dziś bibliografia jego publikacji, które cały czas spotykają się z niegasnącą popularnością, liczy ponad sto czterdzieści pozycji. Do najważniejszych tomików poetyckich zaliczyć należy "Powrót Andersena" (1936), "Wiersze" (1959), "Znaki ufności" (1970), "Niebieskie okulary" (1980) i "Który stwarzasz jagody" (1983). Kilka dni przed śmiercią poety ukazała się ostatnia już jego książka - "Wierzę jak dziecko". Warto wspomnieć, że artysta nigdy nie dbał za bardzo o swoje prawa autorskie, żyjąc, jak mawiano, w spartańskich warunkach. Jan Twardowski wyłamywał się ze stereotypu poezji jako mowy dla wybranych. Jego poetycki światopogląd określano jako franciszkański - poeta nigdy nie przemawiał z piedestału, zdawał się być równorzędnym uczestnikiem dialogu z czytelnikiem. Pomimo faktu, że w swojej poezji posługiwał się prostym językiem, jego twórczość przeniknięta jest wielką erudycją. Poruszał ważne problemy egzystencjalne, dotyczące wiary, miłości i Boga, ale przedstawiał je jako należące do sfery codziennych i najzwyklejszych spraw, weryfikowalnych w życiu każdego człowieka: "nie uwierzą że kiedyś chodziłem po płocie/liczyłem ropuchy (...)/ świadkowie odeszli pogrzeb po pogrzebie/ samotność - bo mnie dzieckiem tu nikt nie pamięta/ dobrze że zamiast dziadka widzą dziecko w niebie". Potrafił wydobyć na światło dzienne rzeczy drobne, ukazując je jako wartościowe elementy istniejącego wokół i wewnątrz nas dobra. Nieustannie odwoływał się do Boga, znajdując w Nim najgłębsze oparcie i pocieszenie. Ale w poezji Twardowskiego Bóg nie jest surowym sędzią - Bóg przede wszystkim się uśmiecha, a wiersze przynoszą nadzieję. Ukazują ten świat wartości, którego często brakuje nam w codziennym zagonieniu, przyziemności, wśród niepokojów: "(...) nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia/ kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno".
          Ksiądz Jan Twardowski pozostanie na zawsze obecny w naszych sercach - nie tylko jako wybitny poeta, lecz również jako człowiek odznaczający się chrześcijańską prostotą życia i niezwykłym poczuciem humoru. Kiedyś w jednym ze swoich kazań, powiedział: "Śmierć nie jest wrogiem życia. Dzięki śmierci człowiek żyje. Gdyby wszyscy powołani do życia żyli - podusilibyśmy się na świecie z braku miejsca. Ten, kto umiera, odchodzi przez grzeczność i ustępuje miejsca drugim." Miejsca, które Ksiądz Jan Twardowski "przez grzeczność ustąpił innym", nikt inny nie zajmie.


Michał Zawadzki


* * *
Ogromnie jest mi miło powitać goszczącego na łamach "Glosu GiLA"
Michała Zawadzkiego - studenta MISHu na Uniwersytetecie Mikołaja Kopernika, redaktora naczelnego czasopisma "Mishowiec" oraz wiceprzewodniczącego Koła Naukowego Humanistów. Michał pochodzi
z Torunia, jest absolwentem V LO, w ubiegłym roku pracował jako stażysta w Gazecie Wyborczej; najbliższa przyszłość - obrona pracy magisterskiej na socjologii, a za rok seminarium magisterskie
na filozofii, kocha góry i dobrą kawę oraz jest wiernym Czytelnikiem naszej Gazety.
Dziękuję za inicjatywę i gratuluję debiutu na naszych stronach!!!
Redaktor naczelny
Natalia Białkowska