Co dziesiąty z nas jest czysty!*
|
90% z nas używa drobnych i mniej lub bardziej niewidocznych pomocy naukowych podczas testów (przypomnijmy – testy mają na celu sprawdzenie naszej wiedzy). Pozostałe osoby, czyli 10%, nigdy nie korzystało z tego typu „dopingu”. Na następne pytanie (czy uważasz, że ściąganie jest oszustwem?) 56,6% ankietowanych odpowiedziało przecząco. Tak więc większość z nas znajduje alibi na usprawiedliwienie swych niecnych postępków. Tylko pozostała, część (43,4%) przyznaje się sama przed sobą do nieuczciwości.
O ściąganie spytaliśmy też dwóch naszych profesorów. Co ciekawe, obydwaj przyznali się, iż w swoich latach szkolnych również korzystali z podobnych metod przy zaliczaniu egzaminu. Jeśli chodzi o charakter moralny takiej pomocy, zdania były tu podzielone. Profesor A rzekł, iż ściąganie jest oszustwem, a profesor B zaprzeczył. Z czego wynika ta różnica zdań i czy w końcu ściąganie jest oszustwem? A może jedynie formą zadbania o własną przyszłość, tak pięknie wcześniej zaplanowaną?
Zwolenników przymykania oka na „zrzynanie” było 53,3%, a przeciwników 46,7%. Obydwaj ankietowani nauczyciele twierdzili, że dziś nie są zwolennikami litości dla ściągających. Proponowane kary za ściąganie to między innymi: pół oceny w dół, uwaga, zabranie ściągi, jedynka, wyrzucenie ze szkoły, zabranie tekstu sprawdzianu czy niedopuszczenie do ponownego pisania testu. Część uczniów opowiadała się jednak za niekaralnością. Większość z nas krytycznie ocenia akcję na Wydziale Nauk Ekonomicznym w Warszawie, która miała na celu oczyścić uczelnię ze „spryciarzy”.
Podsumowując – ściągamy i uważamy, że nie jest to oszustwem, choć w większości domagamy się kar za ten czyn. Może nadeszła już pora, by zamiast denerwować się zarekwirowaniem ściągi –klucza do naszego sukcesu - pomyśleć co zrobić, by tej „pomocy” nie potrzebować?
|
|
Opracowały: Małgorzata Kwiatkowska, Joanna Mazur, Marta Żywicka i Monika Kulig
|
| * Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za zawarte w artykule wypowiedzi uczniów naszej szkoły. |
|